Mało kto przypuszczał w połowie lat 50-tych XX wieku, że Kościół katolicki padnie ofiarą inwazji, której źródło miało charakter nie tylko ziemski, lecz o wiele bardziej złowrogi. Po roku 1958, gdy na tron Piotrowy wyniesiony został Jan XXIII – mason i antypapież – zaczął kształtować się Antykościół. Sobór Watykański II, pod pozorem reformy i „otwarcia” na świat, stał się preludium do tej diabelskiej operacji. Umysły nieporównanie wyższe, choć przewrotne i mroczne, z niewidzialnego wymiaru spoglądały z uwagą i przerażającą fascynacją na Kościół, by ostatecznie go zinfiltrować.
W dniu 8 grudnia 1965 roku, kiedy Antypapież Paweł VI, kontynuator działań swego poprzednika, ogłaszał zakończenie Soboru Watykańskiego II, niewielu zdawało sobie sprawę, że wydarzenie to wyznacza koniec tradycyjnego katolickiego Kościoła i początek Antykościoła. Świat w swojej naiwności postrzegał reformy jako dostosowanie do „nowoczesności”, podczas gdy obce i wrogie siły – demoniczne, nie ziemskie – rozpoczęły wojnę o duszę katolicyzmu.
Nie był to atak fizyczny, żadne legiony z innej planety. To była infiltracja ideologiczna, głęboka i perfidna. Dogmaty, które przez wieki stanowiły fundament wiary, zaczęły się chwiać w zdeprawowanych umysłach. Ci, którzy przejęli władzę, zburzyli liturgię i sakramenty, zacierali granice między sacrum a profanum, głosząc ekumeniczne herezje pod płaszczykiem pojednania. Sobór nie był jedynie zamętem teologicznym – był zamierzonym planem przejęcia, bowiem „książę tego świata” skorzystał z podatności zinfiltrowanej hierarchii.
Krokiem milowym w tej inwazji stało się zmienienie Mszy Świętej poprzez nową, „reformowaną” liturgię Novus Ordo Missae, która odwróciła się od Bożej Tradycji i zwróciła twarzą ku człowiekowi. Wzbudzało to zdziwienie i niezrozumienie u tych nielicznych, którzy widzieli w tym działanie masońskiego planu przejęcia Kościoła od wewnątrz. Kapłani i biskupi, oddani „duchowi Soboru”, stali się nieświadomymi pionkami w grze mającej na celu wyrwanie katolikom prawdziwej wiary.
Obce siły triumfowały. Następcy antypapieża Jana XXIII – od Pawła VI po kolejnych modernistów – wcielali w życie program dezintegracji. Zjawiska takie jak relatywizm moralny, rozmywanie doktryny i wyciszenie prawdy o grzechu były ich orężem. Lud Boży stawał się bezbronny wobec fałszu przedstawianego w szatach nowoczesności i miłosierdzia.
Antykościół, powołany do życia na gruzach Soboru Watykańskiego II, odwrócił kapłaństwo, sakramenty i wiarę wiernych. Wojna ta nie rozgrywała się na polach bitew, ale w sercach i duszach katolików. Rozmycie dogmatów i sakramentów, zbrukanie liturgii oraz infiltracja duchowieństwa były bronią tego niewidzialnego wroga.
Ostateczny cel Antykościoła był jasny: zniszczenie Tradycyjnego Kościoła katolickiego i stworzenie nowej, fałszywej religii ludzkości, pozbawionej transcendencji, w pełni podporządkowanej ideologiom tego świata. Infiltracja zapoczątkowana przez Jana XXIII – antypapieża i masona – oraz jego spadkobierców stała się najgroźniejszą wojną, z jaką Kościół kiedykolwiek się zmierzył: wojną o Prawdę i wierność Chrystusowi. Blizny, które pozostawiła, są głębsze niż jakiekolwiek fizyczne rany, ale prawdziwi wierni wiedzą, że ostateczne zwycięstwo należy do Boga, a Antykościół upadnie wraz ze swoim ojcem – księciem ciemności.