Quo vadis, Bąkiewicz?

Pacynki, szmacianki kontra tłuste, opasłe tuzy demokracji narodowo-ludowej.

Właściwie powyższy nagłówek winien stanowić drugi tytuł dla moich wynurzeń. Przejdę jednak do sedna. W trudnej ocenie bieżących realiów i tego, jak poradzić sobie w czasie pandemii koronawirusa, sprawy nie ułatwia przepowiadany od lat przez „starszych i mędrszych” tranzyt ruchu narodowego w stronę anarchii i rewolucji. Zdawałoby się, że obecnie stałem się cynikiem, łgarzem, bezwzględnym i wyrachowanym oportunistą w kręgach związanych z prawidłami słusznej sprawy narodowej, ale przyznam się, że to za sprawą mej ciekawości. Nie stroniłem od duchowego wspierania obrońców kościołów w przesileniu politycznym po ogłoszeniu przez trybunał konstytucyjny jakże ważnego wyroku w sprawie ochrony życia od poczęcia. Nie zabieram głosu w formie wypowiedzi pisemnej na temat wystąpień feministek, ponieważ na tym etapie prawidłowo i z determinacją na znaczenie konfliktów psychologicznych u młodych ludzi wskazuje Kościół polski. Martwi mnie jedynie rozgłos i posłuch wobec inicjatyw Roberta Bąkiewicza i jego ekipy.

Cytując Pana Bąkiewicza z 2019 roku:

Tych ludzi musimy zatrzymać, aresztować, dać im najlepszych obrońców i oskarżyć ich zgodnie z prawdą, zgodnie z prawdą ich osądzić, a jak zasłużą, to skazać na śmierć

My musimy zacząć tworzyć, w przenośni oczywiście, podziemne państwo. Równoległe państwo, które będzie tworzyło równoległe szkolnictwo.

Cytaty za: Narodowcy chcą stworzyć państwo podziemne. Przywrócić karę śmierci i skazywać „zdrajców i łobuzów” https://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,35136,25000794,roty-rosna-razno.html , https://www.facebook.com/wyborcza/posts/10156879818633557/ 


Nie będę tu nawet odwoływał się do faszyzmu, ale porównania takie pokazują niezwykle trafne podobieństwa, gdzie narodowości towarzyszy ideologia wyzwoleńcza jako niemalże kult, ponad wybiórczo traktowanym prawem.  Prawem, które stanowi przeszkodę, a nie instrument do zapewnienia realizacji wolności obywatelskich.

(* Poniżej jako barwna ilustracja do powyższego tekstu: link do wideo z zamieszek pod empikiem w Warszawie z 11.11.2020.

https://www.facebook.com/168129753785590/videos/360532391688068/

Wilczy szaniec zaprasza owce na grilla z baraniny

Jestem zdania, że celem inicjatorów ruchu Straż Narodowa jest przekonanie teraz wszystkich zrekrutowanych w pokojowym zrywie, potulnych baranków i owieczek do zasilenia pierwszej linii frontu walki ideologicznej. Dając zwykłym, pozytywnie nastawionym ludziom „oręże jedności” w obronie kościołów, nie podobna nie skorzystać z tanio zdobytej, „nowej krwi” dla budowania skrajnego zaplecza mężów i mężyn racji bantu(sic!)-stanu, mających zasilić pożyteczne „doły” ruchu marsz niepodległości.

Wystawianie przez ruch i wspieranie frontmen-a, poważanego za sprzeciw wobec rygorów i szykan ze strony aparatu władzy, przy publicznych komunikatach zachęty do łamania prawa (prawa związanego z obostrzeniami na czas epidemii oraz prawa w postaci braku zgody na manifestację od ratusza miasta Warszawa) to dosyć ryzykowne zajęcie. Ryzykowne, jeśli nie zna się skutków takich wystąpień i nie posiada się tak zwanego „zaplecza” pośród obozu władzy

Prawe i sprawiedliwe nie wszystko co jest z nazwy narodowe

Cóż poradzić, jeśli państwo nieudolnie zarządzane nie zawsze egzekwuje prawo…  Wzywać możemy co najwyżej do zaprzestania zaniechań, sami pozostając co najwyżej biernymi. Jednak w tej chwili prawdziwą woltę niesprawiedliwości rozogniają ci, który wytrychem nieposłuszeństwa społecznego na te zaniechania budują front jedności, a w istocie rzeczy są to tylko i wyłącznie kontrabandy gniewu i sprzeciwu, trawiącego pewne grupy ludzi.

Każde prawo sprawiedliwe, stanowione przez demokratycznie wybrany organ jest z natury swej emanacją woli narodu. Etatyści od stwierdzania, które prawo jest słuszne, a które słuszniejsze być nie musi, grają w tę samą grę jak świnie z utopii Orwellowskiej Folwark zwierzęcy. Nasi trybunowie sprawiedliwości w postaci bąkiewiczowskich zastępów wcielają adekwatne do okoliczności rezolucje. Unikają zagadnień cywilizacyjnych jednocześnie trąbiąc i waląc w tarabany za jej pierwszoliniową obroną. Jednym z tych pomijanych zagadnień jest segmentacja ról społecznych, aby społeczeństwo obywatelskie mogło sprawnie nieść ciężar sterowania państwem. Eliminacja po kolei, każdej z kolejnych, niepodporządkowanych sobie dziedzin życia społecznego w myśl realizacji postulatu „unaradawiania” przestrzeni publicznej, wiąże się w chwili obecnej z zagrożeniem dla bezpieczeństwa i zdrowia publicznego przez masowe zbiegowisko w czasie kryzysu pandemii. Lekarze na tak zaaranżowanym polu bitwy nie są już potrzebni, by stawiać diagnozy ratujące życie. Od tego mają już swoje, oddolne struktury, karmiące mlekiem idei kolejne szwadrony straceńców, co rzucają „swój życia los na stos, na stos”.

Dzielą i rządzą…

Doceniam zatroskanie o dobro kraju, wnikliwość badaczy historii, odgruzowanie pamięci i tożsamości u Polaków. Lecz „są w Ojczyźnie rachunki krzywd” (za K. Baczyńskim), które będą istniały póki istnieje państwo – twór niedoskonały, choć niezmiernie pożyteczny w cywilizowanym społeczeństwie. Głos nastrojów społecznych powinien wyrażać się w publicznej debacie na równych prawach, co do tego nie mam wątpliwości. Zainicjowane jednak mechanizmy państwowotwórcze raz puszczone w ruch mają to do siebie, że każdy przejaw zagrażający tej emanacji woli Narodu będzie nie tylko bacznie śledzony przez  uprzywilejowane do tego instytucje państwowe i samorządowe, ale i uprzedzane będą wszelkie możliwe scenariusze konkretnych, politycznych decyzji. Takiej świadomości nie posiadają młodzi i żądni daleko idącej sprawiedliwości społecznej członkowie ruchu narodowego. Nie są na tyle ugruntowani w swojej własnej, osobistej dojrzałości, przez co przenoszą krótkim doświadczeniem okraszony schemat sensacyjnego i emocjonalnego stanu swojego umysłu na stosunki panujące w społeczeństwie. Nie sposób nie zrozumieć więc działań zapobiegawczych ze strony prawomocnych organów władzy.  Organa te doskonale zdają sobie sprawę z oddolnych napięć i frustracji. Dlatego też wykorzystują na swoją korzyść przewagę na każdym polu w łatwym organizowaniu przyszłego poparcia i cementowania duopolu na rynku partyjnym.

Wilk syty póki owca cała

Dlatego jeszcze mocniej stwierdzam, że w imię posłuchu lotnych haseł o dobru Ojczyzny wyrzuca się ze świadomości młodych Polaków, iż takie rozruchy radykalizujące nastroje społeczne bardziej służą aparatowi władzy. Władza korzysta z dwóch gotowych scenariuszy i za każdym razem zgarnia całą pulę w wyborach oraz dodatkowy bonus. Poniżej omówię szczegółowo pierwszy z nich.

Pierwszym sposobem na utrzymanie status quo władzy jest zniechęcenie do wysiłku wyborczego w imię krótkiej drogi rewolucyjnych działań. Drugim jest „podstawienie” własnych liderów opozycji i dochodzi do sytuacji, kiedy opozycja kontrolowana działa w roli odstraszacza do podejmowania aktywności politycznej przez utalentowane i wybitne jednostki. Na poczet przyszłych korzyści w ten sposób wytypowani za kuluarami sejmowymi i partyjnymi racjonalizatorzy zrywów narodowych, są podprowadzani do pewnych, początkowo nieistotnych ról w politycznym życiu metodą kija i marchewki. Proces ten kończy się z chwilą osiągnięcia docelowego pułapu aktywności tak wyrzeźbionego profilu działalności kandydata. Wtedy poparcie go się reguluje i nie dopuszcza do dalszej ekspansji. Następnie paliwem dla nakręconej marną zdobyczą kontrolowanej opozycji jest tworzenie frontu sprzeciwu. Gniew wywołuje pozytywny oddźwięk, ponieważ pobudza do działania i skupia wokół postulatów skojarzonych z wiarą w ideę, która niestety jest intelektualnym celem krótkiego zasięgu i nie ma (i nie będzie mieć) odpowiedniej siły rażenia. Dopóki trwa rekrutacja nowych rezunów tak powstałej, „oddolnej” relokacji potencjału patriotów, mają oni paliwo do utwierdzania w słuszności podejmowania wyrzeczeń i dawania wiary w nigdy do końca nierozwinięte wizje realnego przejęcia władzy. Bieżący aparat władzy nie musi nawet trudzić się nad zwerbowaniem kandydata według klucza personalnego. Wystarczy prowadzenie ochotnika po ścieżce drobnych awansów, przypadkowych, drobnych „zaniechań” aparatu władzy, co utrudnia nawet śledzenie genezy takiego ruchu.

Rewolucja niejedno ma imię

Każda forma agitacji sprzeciwu i budowania frontu jednoczącego wokół przeważnie uchodzących za wybitnych patriotów, de facto odbywa się pod znanymi od wieków hasłami. Pokojowe wyrażanie przekonań nie może być okazją do narzucania ich innym, a tak się niestety stało w przypadku pana Bąkiewicza, który teraz dysponuje już nie tylko armią zawodowych narodowców, lecz w swoje pospolite ruszenie wciągnął zwykłych, pozytywnie usposobionych Polaków. Wykorzystując trwające obecnie znaczne osłabienie odporności psychicznej w całym społeczeństwie, ruch marsz niepodległości na upartego powołuje się na drzemiącą w narodzie siłę. Podczas gdy wewnętrznie osłabione państwo traci energię na wzniecaniu wyrazów buntu, pomieszanego z brakiem solidarności społecznej (covidowcy kontra antymaseczkowcy), Polacy tracą zmysł praworządności, utożsamiając się powoli z hasłami rewolucyjnymi. Polacy zatracili również zmysł tego, co należy robić w ramach demokracji – udać się do wyborów. Ilu z nas to rozumie? Podejrzewam, że wielu, lecz nie mamy pomysłu jak pokojowo zmienić rządy, dlatego po raz kolejny wygrywają ci sami.

Dlatego też jest na rękę władzy tworzenie fałszywej flagi w postaci zbierania wszystkich szabel na pokład z pośród nieprzekonanych i utrzymywanie w dobrej kondycji garstki zapaleńców, a raczej zapalników. Skoro potrafią mobilizować swoje szeregi do (choćby biernego) poparcia kandydata pierwszego sortu w wyborach, to są i będą przydatni. Skoro potrafią wyciągać na ulice rzesze pospolitych ludzi (trybunów ludowych), odciążając państwo od zadań obrony interesu publicznego i egzekwowania przestrzegania norm prawa… itd.

Gdy rewolucja się wypala, zwycięża marazm ukontentowanych obywateli

Na fundamencie ogólnoludzkim oraz państwowotwórczym, jedynie przeskok ku cywilizacji lub odwrót od niej będzie źródłem napięć. Ale już symptomy zapoczątkowanych znacznie wcześniej przez decydentów procesów stwarzają wrażenie, że nadeszła okazja do przewrotu. Na tym przedpolu adepci stający w szranki z „bezwzględnie złą” władzą potrafią sami uwiarygadniać się przez poczynania autorytarne, a kreujące siebie samych na emanację woli ludu. Dlatego wiara w narodowo-wyzwoleńcze zrywy i nieuchronna konfrontacja stawia Naród zawsze na straconej pozycji.

Staranne przygotowania, jak i celowe zaniedbania władzy, wyparliśmy już ze świadomości zbudowanym „po wieki” poparciem polityki 500 i 300 plus. Nie szkodzi, że doprowadziliśmy jako społeczeństwo do legitymizacji władzy sprawowanej przez ciągle tych samych złodziei majątku publicznego. W takim obrocie spraw ucieczka do przodu jest na rękę partiom duopolu ( PiS/PO), gdyż to nie władza zaciąga spiralę zadłużenia i roszczeń, ale jakaś tam nieokrzesana garstka narodowców, kobiet, kogokolwiek w tym celu rzucą, liczy się zrzucenie odpowiedzialności i obarczenie winą tych, co na krawędzi i włosku wiązali koniec z końcem i dali się urzec wizją narodowego przewrotu.  Ich osobista klęska i oburzenie kontestowane w skali całego kraju ustąpi miejsca rozsądkowi, gdzie „umęczony przez motłoch” naród odetchnie przy urnie wyborczej, wybierając „pax romana”. Ci ostatni nawet rzekną, że nasza władza jest sprawiedliwa, bo dzięki niej kolejna „kasta” utraciła przewagę lub przywileje, a nasz grant socjalny jest dalej niezagrożony.

Błędne koło rewolucji i restauracji

Segmentacja skali oraz rozciągnięcia w czasie działań aparatu władzy została tak skonstruowana, że w tej chwili każde działanie, czy opór destabilizują państwo i czynią najsłabsze jednostki wiernymi wyznawcami wszelkiej maści idei „ku pokrzepieniu serc”. Wszystko podczas gdy jesteśmy w żywe oczy okradani przez rozmaitych handlarzy, ślepa wiara doprowadza do przyjmowania narzuconych motywacji jako swoje własne, wyprowadzone z historycznych doświadczeń, tradycji i martyrologii. Tradycją nie jest jednak łamanie prawa, zamieszki, postulowanie kary śmierci, choćby w najszczytniejszym celu i okolicznościach.

Diagnozy rzutujące na przyszłość

W chwili obecnej odpowiedzialności za wybranie tych, a nie innych władz nie zatrzymamy, ni cofniemy. Kolejny zaś czynny opór wobec władzy zabetonuje jej poparcie u ludzi, którzy tak jak ja wolą stać na uboczu, by nie dać się sprowokować i przeżyć godziwie. Diagnozą fałszywą zostaliśmy wykarmieni przez kontrolowaną opozycję antysystemową na całe lata wstecz i do przodu. Począwszy od Kukiza, na Braunie i Bąkiewiczu skończywszy.

Koronawirus był śmiertelnym zagrożeniem dla naszej Ojczyzny, natomiast tej „gry” w swej epatystycznej i paternalistycznej małostkowości nie podjęli antysystemowcy.

Oni zgoła wprowadzili walkę z ograniczaniem „wolności” obywatelskich, jakby wirus miał charakter stanu umysłu, jakby wszyscy na około się mylili, natomiast oświeceni publikacjami z zachodu („partyjna” książeczka Brauna pod tytułem: „Fałszywa pandemia” wyd. Osuchowa to zbiór zagranicznych publikacji) Braunowie i konfederackie Bosaki, na całej linii za doprowadzenie do obecnej sytuacji zapaści kraju, przez wpuszczenie koronawirusa i niezamknięcie granic począwszy od marca bieżącego roku, ponoszą wespół z PiS-em i innymi dyletantami całą odpowiedzialność. Dziś tego się nie da zatrzymać. Populistyczne hasła narodowościowe nie działają już dziś jako żar „Świętej miłości kochanej Ojczyzny”, ale jak… pożar w Czarnobylu.

Zbiorowa iluzja autodestrukcyjnej sekty

Myślę, że analizy tęgich głów nasto- i dwudziestolatków, realizujących się odtwórczo w rekonstrukcjach ruchów narodowych i patriotycznych, choć wektor tych analiz jest w słuszną stronę skierowany, muska co najwyżej powierzchnię tego oceanu, po którym nasz Titanic dryfuje. Przykładanie natomiast ich własnych, wyśrubowanych i dobrze naoliwionych narzędzi do wyrobionych przekładni sterowania państwem, które przemieszczają się dla obserwatorów pozornie siłą bezładnego pędu, jest dla nich co najwyżej zabawą w teatr cieni, podczas gdy demiurgowie ponad wszystkimi piszą kolejne dzieła w kopernikańskim stylu: „O obrotach sfer niebieskich”. Współuczestnictwo w takiej zbiorowej iluzji, jeśli nie nazwać tego samobójczego aktu zdradą, to jest zdecydowanie odrealnieniem zbiorowym. I tak się właśnie rozgrywa frajerów, co poniżej uzasadnię.  Ta garstka wallenrodzkiego, bieżącego, sfrustowanego owczego pędu, chcąc nakłonić resztę nieprzekonanych, posługując się wytartymi sloganami wyzwoleńczymi, idealnie spełni rolę pionków szachowych, realizując drobny element gry zawodowego gracza, często zagrywkę (przewrót społeczny), albo czasem i szach mat (brudna robota). Dlatego też formując jednolity front ojczyźniany, śpiewają o „wysączeniu krwi z piersi i pieśni”, posługując się tą, czy inaczej ubraną frazeologią. Ten wulgarny język rzezi narodowych zrywów (od śpiewek o powstaniach XIX wiecznych, po pienia o dzielnym samobójstwie Warszawy 1944 roku, aż po stawianie w kanonie świeckich świętych narodu polskiego tzw. żołnierzy wyklętych oraz stawiających opór w momencie stanu wojennego) świadczy o istnieniu uniwersalnego języka ojczyźnianych komunikatów. Nie jest to jednak język migowy, ale są to znaki dymne i zadymne. Ślą je od lat obydwie strony: opozycja w stosunku do władzy i sama władza. Dlatego w tę nutę grają z sukcesem socjaliści obecnych czasów, wprowadzając kult, wobec którego fundamentaliści wcale nie stanowią realnego zagrożenia, ponieważ zgodnie z planem mobilizują niezdecydowany elektorat do pójścia i oddania głosu na partie dominujące.

Padlinożercy wszystkich krajów…

Proszę się nie obawiać o moje daleko idące zaangażowanie w dobro Ojczyzny pomimo bezobjawowego przebiegu. Zmierzam teraz do umiejscowienia nakreślonego wyżej sporu w realiach geopolitycznych. W myśl agendy depopulacji ludzkości, pozbawienie rokujących na przetrwanie narodu podstaw jego funkcjonowania, a więc oparcia na organizacji w strukturach państwowych, stanowić ma ratunek dla całej ludzkości. Mówiąc o zaplanowanych zgoła przez decydentów zbrodniach na Polakach ustalmy jedno: w dzisiejszych czasach odgruzowanie zniszczonych miast nie jest zbyt opłacalne. Decydenci na szczytach władzy ponadpaństwowej dwoją się i troją jedynie nad tym, jak stworzyć sprzyjające ku temu warunki, aby obronić nie tyle świat przed Polską, ale by Polacy sami sobie i przy okazji mniejszościom nie wyrządzili szkody. Pal licho, że część z nich zginie marnie przez paraliż państwa, uzasadniony niestosowaniem się do zaleceń sanitarnych zgodnie z wyrocznią biegłych od tak zwanej „fałszywej pandemii”. Chodzi przede wszystkim o zbiorowe samobójstwo tego narodu, gdzie zaszczepienie idei narodowo-wyzwoleńczej stanie się niezbędnym, a na dodatek ekologicznym biopaliwem samounicestwienia. Powiedzą następnie o nas: ci Polacy sami tego chcieli. Popatrzcie, jak odradzający się nacjonalizm stał się drugą twarzą tego kraju. Czy taki lud barbarzyński zasługuje na własne państwo? Albo rzecz bliższa: zobaczcie, jak Polacy – husaria , a nie może dać sobie rady ze służbą zdrowia. Widzieliśmy, protestowali w całym kraju, nie chcieli nosić masek – głupi to naród – rzekną słusznie…

Diagnozowanie psychozy z objawów w postaci zasłaniania maską nosa, ust, brody, czoła…

Skąd tak masowe i zbiorowe halucynacje o odbieraniu wolności? Zamiast cieszyć się okazją do zbudowania siły wewnętrznej państwa polskiego, igrzyska na Wiejskiej rozgrywają sami doborowi lekkoatleci, od lewa do prawa w sztafecie przekazując sobie pochodnię ducha narodowego. Innymi słowy, występami swymi mamią, tumanią i przestraszają coraz to nowi komicy z cyrku na Wiejskiej, czy szukający swego szczęścia uchodźcy, desantowani z tonących statków pod banderą „naród”, zatapianych w porcie docelowym „wolność” z załogą i pasażerami na pokładzie. Czy warto takim cyrkowym trupom i ulicznym halabardzistom, czy gawędziarzom (jak Braun, czy Bąkiewicz) użyczać oliwy do ich pochodni.  Podobne nieroztropnie zachowanie gani sam Chrystus w Ewangelii z ostatniej niedzieli.

Rzym już cały płonie, mógł rzec Neron, sam zaś śpiewając i grając na lirze na prywatnej scenie. Podobnie nasi narodowcy, skorzy są do wystawiania pod wiatr biało-czerwonych proporczyków zamiast żagli, a w to miejsce z pasją oddają się kultywowaniu wierszoklectwa o imponderabiliach (jak pan Winnicki) lub erystyki Szopenhauera (jak mój szanowny dyskutant z forum Straży Narodowej). Czy celowo kalectwo uprawiania demagogii w celu reanimacji upadających idei, ma dziś dodać nam odwagi? Czy jest to przyczynek do samozagłady podczas naśladowania biblijnych Azariasza, Szadraka i Miszaela w płomieniach czekając na potwierdzenie wybraństwa z Nieba? No cóż, skoro wyznawana jest triada zasad, nie zaś Trójca Osób… Odkąd Bóg w tej samej randze jak Honor występuje, który to zyskuje rangę świętą i niepodważalną, to pytam: czemu winna jest Ojczyzna, we krwi regularnie kąpana, aby zasłużyć na ten honor i umiłowanie Boskie? Tak wyglądają realia kultu narodowo-wyzwoleńczego, gdzie prawdą podstawową jest, że świętym nie jest się za życia, ale dopiero staje się nim w zaświatach. Stąd nie dziwi wciąż deklarowana gotowość narodowców do chrzestu krwi dla świadectwa wiary w sprawę Honoru Ojczyzny, tylko szkoda że w tej triadzie Bóg okazuje się raczej niekatolickim Bogiem.

Jest to kult zaiste, totemiczny (lubo używana figura retoryczna posła Grzegorza B.), jednakże tutaj wódz plemienia składa krwawe ofiary z… ochotników. Taką drogą nas wiedzie zawżdy i przeważnie Braun, katolik znany z przypominania demokratycznie wybranym przedstawicielom Narodu o tradycji do wieszania na latarniach, czy też nieukrywający sympatii do polskiej szarży pod Kircholmem i na koniec: swoim czynnym zaangażowaniem w poparcie „demokratycznych przemian” na Białorusi. Wszystko po to, by niepostrzeżenie wstrzelić się na mównicę, nawiązać do scenariusza obrad na Wiejskiej (brak inicjatywy ustawodawczej, tak jak by tego oczekiwał PiS) i freudowsko się być może chcąc, nie chcąc umieć pomylić przez szukanie okazji do powtórzenia uścisku dłoni z tym, czy innym Morawieckim.

Vox pro populi plebeium et pauperum

Jesteście wychowankami PiS-u i wpisujecie się w ich pokrętne scenariusze. Macie co do tego jeszcze wątpliwości? Jeśli tak, to buta słów „A więc wojna…”, „wszystkie sprawy i zagadnienia schodzą na plan dalszy”, czy „wszyscy jesteśmy żołnierzami” z pewnością wynagrodzą wam, moi rodacy hipokryzję i obłudę obecnych rządzących, jak staniecie jednego dnia i w jednej linii, niepytani o imię. Nikt z was nie czyni żadnego dobra dla Ojczyzny, angażując się w demonstracje „siły narodu”; narodu, który ma obecnie dość innych problemów na głowie i nie potrzeba mu urządzania zawadiackich jatek, psujących nasze sąsiedzkie relacje z państwami ościennymi, co jest tylko pretekstem, aby dobre imię Polski na zewnątrz szkalowano, w obliczu braku realnych sojuszy z państwami ościennymi, a w myśl narodowej buty i mocarstwowych zapędów bez pokrycia

Sami pasiecie niedźwiedzia i wilka oraz dolewacie oliwy do ognia nie tylko sponsorując fiestę narodowo-wyzwoleńczą, ale podważając przy tym prawną legislatywę narodu, jaką jest głos w wyborach i fundament cywilizacji oparty o rządy prawa. Powołujecie się na przekraczanie norm i sprawiedliwości, sami je gwałcąc. Podobnie jak grupa na Facebook-u „Straż Niepodległości”, która nie publikuje krytycznych, merytorycznych analiz, zagrażających popularności ruchu. W taki też sposób wspomniana grupa, powołana przez frontmenów akcji „marsz niepodległości” stała się kolejnym zagrożeniem dla wolności słowa oraz wylęgarnią fermentu rewolucyjnego pośród pospolitych obrońców kościołów… Tego jeszcze nie było, tego jeszcze nie grali. Dalej będziecie blokować ulice, zamiast urządzać demonstracje pod domami polityków. Dajecie się wodzić przez sponsorowane ideowo długie ramię partii PiS-PO.

Post Scriptum

Przyczynkiem do publikacji poniższego wpisu stała się dyskusja na forum grupy facebookowej Straż (tak zwana- red.) Narodowa, na której za trzecią nieudaną próbą walki o wolność słowa przez próbę publikacji linka do powyższego materiału, zostałem zbanowany

grupa straz narodowa dostalem bana

Addendum

Poniżej publikuję nieopublikowane wpisy na grupie „Straż narodowa”, które administratorzy odrzucili bez podania przyczyny.

straznarodowa
Nieopublikowany wpis przez grupę Straż Narodowa

 

straz narodowa
straz narodowa – nieopublikowany wpis

 

straz narodowa3
straz narodowa trzecie podejście
Scroll to Top