falszywiprorocy

Fałszywi charyzmatycy – fałszywi prorocy

Fałszywi charyzmatycy

  • Fałszywi charyzmatycy wpływają na emocje i uczucia innych, by wykrzesać tzw. „uczucie religijne”.
  • Namawiają swoich zwolenników do podążania za głosem serca, rozmawiania z duchami i działania zgodnie z natchnieniami i objawieniami, kłócąc się z nauką rozumu.
  • Unikają osądu sumienia wobec swoich działań „z otrzymanego natchnienia” lub słów-rozkazów wewnętrznej mowy. Nazywają ten stan „życiem wiarą” i głoszą herezje wśród swojego słowotoku „proroctw”.
  • Od długiego czasu w Kościele doświadczamy inwazji takich osób i grup, które tłumaczą naukę Pana Jezusa na modłę protestanckiej „prosperity Gospel”.

ks. Dominik Chmielewski

Dużo dusz potrafi przekonać, że głosi piękną i pobudzającą sumienia naukę, lecz odkąd zaczął przygodę z nurtem „Torronto blessing”, którego prorokiem jest Marcin Zieliński – wpadł w te same co on sidła. I pociąga za sobą dusze zwiedzione fałszywym charyzmatyzmem.

Do tego głosi orędzia prywatne, które wypaczają obraz Najświętszej Maryi Panny. Duch zwodniczy, który do niego przemawia przekonuje, że nie trzeba porzucić „starego człowieka” tylko należy go uwznioślić przez samo obcowanie ze Świętą Maryą. Nie trzeba już tylko podążać za tym, co Ona w uznanych przez Kościół objawieniach ogłosiła światu: POKUTA, POKUTA, POKUTA. Według ks. Dominika musi towarzyszyć temu silna „uczuciowa więź” z Najświętszą Maryą Panną. Ta poufałość nie jest przypadkowa.

Ks. Dominik promuje afirmację zmysłowego piękna Maryi z pomniejszeniem naśladowania Jej cnót. Posługując się figurą „zachwytu” jest nią opętany, posługuje się zmysłowymi wyobrażeniami, treściami i obrazami, które rozbudzają zainteresowanie sferą doznań zmysłowych i estetycznych, nie kształtują zaś – a rujnują wiarę.

Promuje pozorne lub chociażby tylko prowizoryczne zawierzenie Maryi – z dowolną mieszanką znaczeniową – uprawia taniec pomiędzy katolicką nauką o zbawczej wartości krzyża, przemalowując ją na protestancką naukę o mocy wiary. Jesteś pokorny i otwarty na działanie Ducha Świętego przeważnie dopiero wtedy – zgodnie z nauczaniem ks. Dominika – gdy przyjmujesz moc Bożą. Zwykle temu też niestety ma towarzyszyć odrzucenie krzyża, przez egzorcyzmowanie duchów chorób i zniewoleń. Nie ma tu miejsca na pracę nad cnotami i pokorne znoszenie cierpienia. Ty musisz być uzdrowionym, bo inaczej jest obawa, że źle się modlisz. W tym „duchu”, lecz w radykalnej wersji naucza także Marcin Zieliński.

Jeśli trzeba poniższy obrazek (filmik…) objaśniać, chętnie dopiszę komentarz.

ks. Dominik u Marcina Zielińskiego – 2019 r

Marcin Zieliński

(ten stojący nad ks. Chmielewskim) – samozwańczy, fałszywy prorok, zwodzący wielką liczbę osób. Propagator heretyckich grup protestanckich (Betel Church). Okultysta, gdyż praktykuje wyuczone techniki „uzdrowieńcze”. Otwiera ludzi na demoniczny świat pychy i zaszczepia żądzę cudotwórstwa i władzy nad innymi osobami. Jego seanse przypominają występy szamanów. Posługuje się demoniczną energią i psychomanipulacją – powoduje natychmiastowe omdlenia, doświadczenia gorąca, chichot, drgawki, „przepływy energii”, itp.

Nie mogę wprost oglądać w internecie tego, co ów człowiek wyczynia, bo przeszywa mnie strach. Czuję osobowe zło, jakie emanuje z tych satanistycznych praktyk, które wykonywane są niejako wprost na ołtarzach kościelnych celem ich bezczeszczenia.

Wiem o źródłach tego zła, bo sam doświadczyłem na sobie działania szatańskich „charyzmatów”To, co mi się przydarzyło – podobnie jak Marcina – i mnie zły duch próbował przekonać, nakłaniając bym zaczął karierę pseudo-charyzmatyka, że jest to moim nowym powołaniem oczywiście z pogwałceniem powołania naturalnego i obowiązków stanu. Dzięki Bogu i Maryi wyzwoliłem się z tego choć nie w krótkim czasie. Wyzwolenie przyszło za sprawą Matki Najświętszej, która wyrwała mnie i podniosła z głębokiego upadku.

To, co robi Marcin Zieliński, to już niestety ugruntowana praktyka, żądna cudów za wszelką cenę. Charyzmaty to według niego możliwe do wyuczenia „techniki”, ponieważ sam się szkolił i zdobywał specjalne „błogosławieństwa” i namaszczenia u heretyków-szamanów.

Zapraszam po więcej: https://zwiedzeni.pl/

 

 

o. Łukasz Prausa

Jest kolejnym zwiedzionym przez złego ducha kapłanem – posługuje „charyzmatami” i ostatnio przejawia wątpliwe stygmaty. Zasłynął z obrony Komunii Świętej przed udzielaniem jej na rękę – i to jemu trzeba przyznać za dobre. Poza tym reszta to zwiedzenie.

ks. Daniel Galus

Słynny z konfliktu z abp. Depo z Częstochowy. Odkąd sprzeciwił się zwierzchnikom, tworzy sektę pseudo-charyzmatyczną. Głosił pokutę, nawrócenie, ale w szamańskim stylu. Uprawia glosolalię, czyli pseudo modlitwę polegającą na paplaniu tego co ślina na język przyniesie. Posługuje się „duchem proroctwa” i „uzdrowienia”. Na prowadzonych przez siebie nabożeństwach dochodzi do manifestacji demonicznych (chichot, „upadki w duchu”, bluźnierstwa, wrzaski), co przysparza mu zwolenników i jest zgodne z taktyką złego ducha.

Clive Harris

Dopuszczenie do kościołów bioenergoterapeuty Clive’a Harrisa było ogromnym błędem i lekkomyślnością. Egzorcyści twierdzą, że korzystanie z zabiegów bioenergoterapeutów to praktykowanie okultyzmu, co prowadzi do duchowych zniewoleń. W latach 70. i 80. Harris inicjował w okultyzm 3 miliony Polaków, którzy przychodzili do kościołów ufając jego działaniom. W końcu jego osoba została związana z problemami w wspólnocie Emmanuel, gdzie pracowała jego tłumaczka Maria Pieńkowska. Maria zapytała go, jakimi siłami uzdrawia i otrzymała odpowiedź, że przy pomocy duchów. Kościół wyrzucił go z kościołów, ale niektórzy ludzie nadal wierzą w jego działania, uznając go za uzdrowiciela. Egzorcyści ostrzegają jednak przed takimi osobami i ich działaniami, które mogą prowadzić do duchowych zniewoleń.

Fałszywi prorocy

Pod tym zagadnieniem kryją się ludzie, którzy w imię Boże przepowiadają Ewangelię, lecz… Przemycają w swoich naukach jawne lub skryte herezje. Herezja jest to nauka sprzeczna z prawdą wiary, zawartą w Ewangelii, Tradycji, dogmatycznym nauczaniu Kościoła. Fałszywy prorok to także osoba, która albo jawnie krytykuje hierarchię kościelną przeciwstawiając się prawdzie objawionej, albo tworzy równoległy system wartości, ukazując jego wyższość. Fałszywy prorok często podważa lub błędnie interpretuje autorytet Papieża i funkcje Kościoła. W ostatecznej fazie zwodzenia fałszywego proroka są owoce, a wśród nich jawne nieposłuszeństwo, uznanie siebie za prawowitego lidera, za czym nierzadko dochodzi do odrzucenia swojego powołania i tłumaczenia go w nowym wymiarze. Dotychczasowi słuchacze fałszywego proroka wdrażają ewolucyjnie jego nowinki i praktykują je, przez co dochodzi do konfrontacji z tymi „złymi”. Fałszywy prorok albo głosi powszechne zbawienie (nieistnienie kary piekła), albo też głosi nieuchronną karę, często uzurpując sobie prawo do osądu, na jakim etapie znajduje się ludzkość.

o. Adam Szustak

Postać nietuzinkowa, a nawet groteskowa. Mocno powołuje się i utrzymuje ścisłe związki z „charyzmatykami” brazylijskimi, z Zielińskim, itp.
Przez pokrętną interpretację wyjątków w prawie lub obyczajach kościelnych podaje swój subiektywny pogląd na sprawę w sposób zaskakujący i budzący sensację, zaciekawienie. Podaje to na sposób dogmatyczny, nie pozostawia u odbiorcy cienia wątpliwości, że jego interpretacja jest słuszna i jedynie godna.

Główne wobec niego zarzuty:

  • nie potępia ponownych związków rozwodników z małżeństw sakramentalnych, a nawet utrzymuje, że Bóg błogosławi takim związkom
  • rehabilituje i nobilituje Judasza jako najodważniejszego z Apostołów, a przy tym zrzuca winę za „kuszenie” do zdrady na Pana Jezusa fałszywie dowodząc, że to Pan Jezus kazał Judaszowi to zrobić, a więc Judasz nie miał wg o. Szustaka winy,
  • przejawia elementarny brak wiedzy na temat antykoncepcji hormonalnej  (o jej skutkach poronnych) oraz wprowadza ruinę w obszarze nauki moralności, poddając w wątpliwość naukę Kościoła w temacie „miękkiej” antykoncepcji – twierdzi, że jest tu możliwość dyskusji wewnątrzkościelnej
  • trwoni czas i majątek swoich sponsorów na wycieczki zagraniczne
  • wzywa do modlitwy za samobójców „żeby Bóg im przebaczył”
  • lakonicznymi argumentami broni Marcina Zielińskiego, a o jego merytorycznych przeciwnikach wypowiada się, że grzeszą ciężko podpisał się pod listem w obronie Zielińskiego wraz ze sznureczkiem swoich fanów
  • najbardziej religijny film wszechczasów to uwaga: Transformers  – ze względu na bezwstydną scenę na okładce tego filmu nie wrzucę tu jego zajawki – ostrzegam przed szukaniem na własną rękę!
  • nie cierpi nabożeństw, pobożności ludowej, np. gorzkich żali
  • fan tatuaży – oszpecania ciała
  • itd.

Dodatkowe info:

https://www.tvp.info/53991095/kaplan-klnie-i-drwi-z-potrzeby-powrotu-ludzi-do-kosciola-episkopat-reaguje-na-wystepy-o-szustaka

https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/kanal-langusta-na-palmie-ponad-2-mln-zl-zbiorki-rekord-patronite-pl

Artur Ceroński

założyciel sekty „kościół mocy”, zaangażowany w agitowanie pielgrzymów na Jasnej Górze…

Film dla ludzi o mocnych nerwach… (tytuł mylący – tak wyglądają ich praktyki)….

Ksiądz Augustyn (Piotr) Pelanowski

osobny wpis na blogu:

ks. Augustyn Pelanowski – fałszywe proroctwo

Ksiądz Piotr Glas

Medjugorje Niesamowite swiadectwo uzdrowienia Ks. Piotr Glas
Medjugorje „Niesamowite swiadectwo uzdrowienia” Ks. Piotr Glas

Przeżył sensacyjne „nawrócenie” w Medjugorje – miejscu, gdzie trwają od parudziesięciu lat regularne fenomeny wypaczające katolicką naukę wiary. Oczywiście jest to oświecenie pseudocharyzmatyczne i promujące „pokój” zamiast „pokuty”.

Ksiądz Piotr zasłynął przed paroma laty wystąpieniami – m.in. na Jasnej Górze. Głosił również rekolekcje jeżdżąc po Polsce. Zaskarbił sobie zaufanie rzesz pobożnych wiernych, jednak czy słuchanie jego nie jest raczej słuchaniem przesłania synkretyzującej Gospy z Medziugorje?

Dzisiaj ks. Piotr jest bogatym człowiekiem ze względu na bestsellerowe książki. W jednej z internetowych wypowiedzi wyznał, że „ks. Pelanowskiego szanuje i zawsze będzie szanował” – jakkolwiek to rozumieć, jeśli ks. Pelanowski samowolnie opuścił zgromadzenie, zrywając śluby zakonne i więź ze zwierzchnikami Kościoła, zaczął głosić swoje wizje apokaliptyczne, co ks. Piotrowi wcale nie przeszkadza.

Były egzorcysta = niepodważalny autorytet?

Jako były egzorcysta skarbi sobie tym zaufanie, że duchy złe musiały uciekać od jego skutecznej posługi.  Jednak obecny dzisiaj konflikt interesów wobec wcześniejszej misji jaką otrzymał od Kościoła przez ręce biskupa – a dzisiejszymi wystąpieniami – budzi kontrowersje. Co innego osobiste poglądy, czy przekonania kapłana, a co innego autorytet z mocy którego posługuje. Stąd również śp. ks. Gabriel Amorth zbudował swój autorytet w podobny sposób, a także nawet i to wbrew negatywnej opinii w tym przedmiocie innego egzorcysty rzymskiego – promował Medjugorje.

 

Mały Kamyk

Aktywny na rzecz ustanowienia siebie papieżem (sic!). Przyjaźnił się z p. Domańskim z Oławy.

więcej: http://www.bpios.pl/punkt/A1/015a.html 


Głos osób doświadczonych

Toronto blessing to objaw opętania – s. Michaela Pawlik


Moje świadectwo ze spotkania z Marcinem Zielińskim

Poniżej publikuję list do grupy Szkoły Nowej Ewangelizacji w Olsztynie, współodpowiedzialnych za zaproszenie go do jednego z kościołów. List wystosowałem w październiku 2015 roku tuż po moim udziale w spotkaniu z tym fałszywym prorokiem na jednej z jego konferencji. Pisałem to jeszcze mało świadomy kim jest ów zwodziciel, nie było jeszcze o nim za bardzo głośno wtedy. Na moje świadectwo nie udzielił mi nikt odpowiedzi.

24. X. 2015

do: swiadectwa.sneolsztyn

Szczęść Boże,

Nazywam się Piotr i chcę dać takie świadectwo.
(…) rozpocząłem swoje nawrócenie, ponowne i kolejne. Nie ma odtąd dnia bez Mszy Świętej. Wszystko zawierzyłem Bogu, a Bóg wyciąga mnie z gnoju, karmi Swoim Ciałem, przyodziewa szatą zbawienia, podtrzymuje i wspiera w tej drodze oraz prowadzi mnie Najświętsza Dziewica Maryja, której zawierzyłem swoje serce i wylałem je u stóp Jej tronu w Ostrej Bramie podczas pielgrzymki autokarowej do Wilna na początku października.
Pierwszy raz też miałem okazję uczestniczyć w Wieczorze Chwały w tej intencji we wrześniu. Tamto spotkanie ze względu na adorację i modlitwę kapłana (tylko kapłana, bo Wasze modlitwy towarzyszące śpiewom nie pozwalały mi się skupić na adoracji), a później modlitwę wstawienniczą, było dla mnie bardzo owocne. 
W dniu wczorajszym, kiedy uczestnictwem w różańcu rozpocząłem „wieczór Chwały”, miałem dużo mieszanych uczuć (…) Czy po Komunii Świętej muszą być te wstawki nieliturgiczne, te krzyki młodej dziewczyny przez mikrofon „wysławiamy Cię JEZU CHRYSTE, KOCHAMY, TU I TERAZ….” ? Dla mnie to uwielbienie też nie było uwielbieniem. Przychodzę tu z ciężarem w sercu, ludzie wkoło zaczynają machać rękami, kołysać się, entuzjazm jakiego brak chrześcijanom w ich wzajemnych kontaktach, a tu swoboda w ekspresji, której nie potrafiłem przyjąć jako model relacji z Bogiem w tej trudnej dla mnie sytuacji i położeniu.
Po trzecie, konferencja Marcina… Pierwszy raz miałem okazję go zobaczyć, poznać nie próbowałem dokładnie skąd jest i co z nim się stało, ale po tym wszystkim mam wrażenie, że jego postawa to jakiś „ugruntowany neofityzm”. Nie chciałbym tutaj robić antyświadectwa, bo wszystko co szlachetne chciałbym zachować. Jednak człowiekowi świeckiemu, który głosi Ewangelię bez autorytetu Kościoła jakim byłoby posiadanie przez niego sakramentu Święceń, bardzo trudno jest mi zaufać. W innym wypadku bliżej byłoby mi do protestantów
Próbowałem zrozumieć Jego formę przeplatania świadectwa własnych, prywatnych przeżyć z głoszeniem Ewangelii, pod którą tak jakby podciągał to czego doświadcza, jakby w słowach Ewangelii odnajdował wytłumaczenie tego, co z nim i dookoła się dzieje. Nie podobało mi się jego budowanie autorytetu własnej osoby na bazie wewnętrznych oświeceń. Jego osobiste interpretacje wszelkich poruszeń ducha mogą okazać się bardzo zwodnicze, a sam miałem bardzo wiele „duchowych oświeceń” w swoim „pierwszym nawróceniu”, z czym dzięki Bogu rozpocząłem i wygrałem walkę, a wszelkie takie pouczenia odrzucam jako pokusę szatańską w myśl nauki doktora Kościoła, św. Teresy Wielkiej oraz Św. Jana od Krzyża.
Jako samorosły ewangelizator Marcin odnajduje spełnienie w tym, co jest trudne, a co podsuwa mu pod światło jego rozumu, „duchowe oświecenie”… Czy tylko rzeczy trudne są ważne i są wyznaniem wiary, zgadzaniem się na Głos Opatrzności? 
Z kolei znów dlaczego „wiara to ryzyko”, tak mocno podkreślany motyw tej konferencji? Wiara to więcej niż ryzyko, czy pewność, bo wiara to wiedza. Natomiast cuda to tylko „efekt uboczny” dla nawrócenia, jakiego sprawcą jest zawsze Bóg w swoich wierzących i przez swoich wierzących. Nie wolno nam się nad nimi (cudami) zatrzymywać, przywoływać ich i roztrząsać. Czy Pan Jezus kiedykolwiek tak czynił? Pan Jezus zabronił ludziom rozpowiadać o tym co się wydarzyło niemal przy każdym cudzie. Dlatego to „echo cudów” u pana Marcina według mnie wygląda nienaturalnie na tle pełnego obrazu Ewangelii i mocy, z jaką przepowiada Ją Kościół. 
To co powyżej starałem się napisać i tak w sposób delikatny, jednak ujmuje w pewien sposób moje osobiste wrażenie z październikowego „wieczoru Chwały”, który dla mnie zakończył się o godzinie 21-wszej, gdy postanowiłem pojechać do domu. Z wewnętrznym rozbiciem, smutkiem że jestem nic nieznaczącym truchłem, rozbitym i odepchniętym przez Boga, bo takie wrażenie odniosłem po konferencji pana Marcina, który z całą zapalczywością głosi „cuda Boże” w swoim życiu, uleganie natchnieniom bez głoszenia w równym stopniu potrzeby używania rozumu (rozeznanie duchów), którego dopiero przedłużeniem jest wiara. Spokój wewnętrzny odzyskałem dopiero w domu odrzucając w imię Jezusa Chrystusa szatański zamęt jaki powstał w moim sercu. 
Czy prawdziwe i namaszczające do bycia ewangelizatorem są nawrócenia „w stylu św. Pawła”, kiedy przede wszystkim nawrócenie to proces? Obawiam się o pana Marcina i o słuchaczy tych dzieł, które się dokonują tak jakbym obawiał się o słuchaczy uzdrowicieli niechrześcijańskich.
Czy to wyłącznie moje lęki i obawy, więc dlaczego spotkanie z panem Marcinem nie wniosło nic wartościowego do mojego życia oprócz doświadczenia własnej niemocy i pogłębieniu uczuć rozpaczy? Myślę, że osób podzielających moją opinię znalazłoby się więcej, jednak tego wieczora nie przybyli na to spotkanie, bo wolą „klasyczną” Mszę Świętą w kościele i są bardzo ostrożni jeśli chodzi o tego rodzaju działanie, choćby w najlepszej wierze i z modlitwą wspólnotową do Boga, która jest wartością sama w sobie.
Mam dobrą radę dla wszelkich poszukiwaczy „cudów i uzdrowień”: Starajcie się najpierw o królestwo Boże i Jego sprawiedliwość, a to wszystko (co potrzebne do życia) będzie wam dodane.
Z Panem Bogiem,
Piotr