holysee

Kulty sataniczne w ocenie Kościoła

Bp. Angelo Scola

L’Osservatore Romano 11(197) 1997


Dziedzictwem epoki nowożytnej, która była świadkiem jeśli nie całkowitej klęski, to w każdym razie drastycznego ograniczenia roszczeń racjonalizmu, jest niespodziewana eksplozja sacrum. Sekularyzacja miała zredukować treść chrześcijańskiego orędzia do kategorii „doczesnych”, „niereligijnych”. W rzeczywistości jednak mnożą się dziś najróżniejsze formy sacrum, które można by określić jako „naturalistyczne”, ponieważ znajdują one odpowiedź na potrzebę religii w pewnej koncepcji natury (kosmosu i człowieka), która podobnie jak w erze przedchrześcijańskiej znów postrzegana jest jako boska sama w sobie (theia physis). Bóstwa i demony zaludniają przestrzeń tego nowego, irracjonalnego politeizmu, który rozpowszechnia się paradoksalnie dzięki niezwykłym środkom dostarczanym przez naukę i technikę.

Nie wierzyć w Boga nie znaczy nie wierzyć w nic, ale znaczy wierzyć we wszystko. Ta znana intuicja Chestertona trafnie opisuje sytuację wielu współczesnych. Ludzie, którzy porzucili wiarę chrześcijańską i których rozczarowały roszczenia oświeceniowego rozumu, odkrywają, że są bezbronni wobec rzeczywistości. Nie potrafią się uwolnić od lęku i od głębokiej samotności w obliczu świata i czasu. Aby nad nim zapanować, zwracają się ku magii, która pozwala jakoby zyskać przychylność tajemnych mocy, i nie cofają się nawet przed przymierzem z mocami zła.

W konsekwencji mnożą się praktyki magiczne i nie brak chrześcijan, którzy należą do grup satanicznych uprawiających kult jawnie sprzeczny z wiarą katolicką. W obliczu takiego stanu rzeczy Kościół, a zwłaszcza jego pasterze, winni w sposób jednoznaczny ocenić te zjawiska. Mogą to uczynić przez ponowne głoszenie zwycięstwa Chrystusa nad szatanem, nad grzechem i śmiercią.

Aby ukazać w pełnym świetle stanowisko Kościoła i jego nauczanie na temat kultów satanicznych, a zarazem podkreślić ich szkodliwość oraz niemożliwość pogodzenia ich z naturą wiary i moralności chrześcijańskiej, omówimy tu następujące zagadnienia: 1. nowość kultu chrześcijańskiego; 2. rzeczywistość szatana i jego podstępne ataki na człowieka; 3. kulty sataniczne w ocenie Kościoła; 4. możliwe konsekwencje udziału w obrzędach satanicznych.

1. Nowość kultu chrześcijańskiego

„A zatem proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej” (Rz 12, 1). Kult chrześcijański, dzieło Chrystusa Kapłana, do którego zostaje włączony człowiek, ma charakter bardzo szczególny, odróżniający go wyraźnie od wszelkich innych form kultu. Nie może zostać sprowadzony do samego obrzędu czy pobożnej praktyki. Wielbienie Boga, którego szczytem jest sprawowanie sakramentów, dokonuje się bowiem w pełni tylko przez oddanie własnego życia w ofierze miłej Ojcu.

Na czym opiera się oryginalność chrześcijańskiego kultu? Na wydarzeniu Jezusa Chrystusa. „Tego właśnie Jezusa wskrzesił Bóg, a my wszyscy jesteśmy tego świadkami. Wyniesiony na prawice Boga, otrzymał od Ojca obietnicę Ducha Świętego i zesłał Go, jak to sami widzicie i słyszycie. (…) Niech więc cały dom Izraela wie z niewzruszoną pewnością, że tego Jezusa, którego wyście ukrzyżowali, uczynił Bóg i Panem, i Mesjaszem” (Dz 2, 32-34. 36). Przed wszystkimi wiekami Ojciec postanowił w sposób wolny i bezinteresowny dać ludziom udział w swoim boskim życiu, upodobniając ich do Jezusa Chrystusa za sprawą Ducha Świętego. Aby spełnić ten zamysł zbawienia, obdarzył istnieniem wszystkie rzeczy widzialne i niewidzialne, wśród nich zaś człowieka, stworzonego na Jego obraz i podobieństwo i powołanego do życia nadprzyrodzonego. Grzech Adama nie zmienił tego „pierwotnego zamysłu”, ale objawił jego charakter odkupieńczy. Odwieczny Syn Boży wcielił się i przez misterium paschalne (śmierć, zmartwychwstanie, wniebowstąpienie i zesłanie Ducha Świętego) dokonał dzieła usprawiedliwienia. Ogarnia ono ludzi wszystkich czasów poprzez Kościół sprawujący siedem sakramentów. Usprawiedliwienie, zgodnie ze znanym ujęciem nowotestamentowym, rodzi synów w Synu: „Albowiem wszyscy ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi. Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: 'Abba, Ojcze!’ Sam Duch wspiera swym świadectwem naszego ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi. Jeżeli zaś jesteśmy dziećmi, to i dziedzicami” (Rz 8, 14-17). Sakrament chrztu, ze swej natury skierowany ku Eucharystii, dokonuje w chrześcijaninie tego nadprzyrodzonego odrodzenia i wprowadza go w nowe życie w Chrystusie, czyniąc go zdolnym do czynów zasługujących.

Moc i piękno dzieła Chrystusa objawiają się bowiem, niejako w sposób widzialny, w nowym życiu ochrzczonego, ukształtowanym przede wszystkim przez trzy cnoty teologalne: wiarę, nadzieję i miłość. Trwanie w Jezusie Chrystusie przez posłuszeństwo wiary, czynną praktykę miłości do Boga i bliźniego oraz nadzieję na to, że Boże miłosierdzie udzieli nam pełni życia wiecznego, którego zadatkiem jest już obecne życie – wszystko to występuje w życiu świętych, szczególnych wyrazicieli egzystencjalnej nowości przyniesionej przez Chrystusa na świat. Życie chrześcijanina (en Christoi) samo w sobie jest nowym kultem, zaś w aktach kultu w ścisłym sensie znajduje swój najwyższy wyraz. Sobór Watykański II, mówiąc o sprawowaniu liturgii, przywołuje nauczanie Pisma Świętego i Tradycji na ten temat: „Każdy obchód liturgiczny, jako dzieło Chrystusa-Kapłana i Jego Ciała, czyli Kościoła, jest czynnością w najwyższym stopniu świętą, a żadna inna czynność Kościoła nie dorównuje jej skuteczności z tego samego tytułu i w tym samym stopniu” (Sacrosanctum Concilium, 7). Akt kultu bowiem, który chrześcijanin może skierować wyłącznie ku Bogu, ma zasadniczo formę „Odpowiedzi” na bezinteresowną inicjatywę Ojca, podjętą w Chrystusie za sprawą Ducha Świętego. Są w nim zaangażowane wszystkie trzy cnoty teologalne, które z kolei ogarniają wszystkie konstytutywne wymiary osoby.

2. Rzeczywistość szatana i jego podstępne ataki na człowieka

W nakreślonych tu ramach można mówić poważnie i bez popadania w przesadę o kultach satanicznych – tym zatrutym drzewie, które rośnie na terenie skażonym przez magię. Przede wszystkim nie należy zapominać, że Kościół z jednej strony ganił zawsze nadmierną łatwowierność w tej materii, potępiając stanowczo wszelkie formy przesądów, obsesyjne doszukiwanie się obecności szatana i demonów oraz różne obrzędy i formy magicznego kontaktowania się z nimi, z drugiej strony jednak mądrze przestrzegał przed czysto racjonalistycznym podejściem do tych zjawisk, które prowadzi do utożsamiania ich wyłącznie z zaburzeniami psychicznymi. W ciągu stuleci Kościół przyjmował tu zawsze postawę zrównoważoną, podyktowaną przez wiarę.

Jak pisze św. Jan Chryzostom, „z pewnością nie jest nam miło mówić wam o diable, jednakże temat ten może się stać punktem wyjścia dla nauki, która będzie wam bardzo przydatna” (De diabolo tentatore, homilia II, 1).

Dwadzieścia lat temu w dysputach teologicznych nierzadko można się było spotkać z negacją istnienia diabła i realności jego działania przeciw człowiekowi, do tego stopnia, że papież Paweł VI uznał za konieczne przypomnienie nauki Kościoła na ten temat podczas audiencji generalnej 15 listopada 1972 r.: „Zło nie jest jedynie brakiem, ale jest aktywną siłą, istotą żywą, duchową, zdeprawowaną i deprawującą. Straszliwą rzeczywistością. Tajemniczą i groźną. Wychodzi poza ramy nauczania biblijnego i kościelnego ten, kto nie chce uznać istnienia tej rzeczywistości, albo kto czyni z niej samoistną zasadę, nie mającą jak wszystkie inne stworzenia początku w Bogu; albo też kto widzi w niej jedynie pseudorzeczywistość, czysto pojęciowe i wyimaginowane uosobienie nieznanych przyczyn naszych nieszczęść”. Te słowa przypominają niezmienne nauczanie Magisterium Kościoła (w. V-VI: DS, 286, 291, 325, 457-463; w. XIII: DS, 797; w. XV-XVI: DS, 1349, 1511; w. XVII: DS, 2192, 2241, 2243-2245, 2251; w. XX: DS, 3514), zwłaszcza zaś nauczanie Soboru Laterańskiego IV z 1215 r., którego treść została bardzo wnikliwie przeanalizowana w dokumencie Les formes multiples de la superstition, opublikowanym przez Kongregacje Nauki Wiary (26 czerwca 1975 r.). W wypowiedzi przeciw albigensom i katarom Sobór Laterański IV stwierdza: „Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale uczyniły się złymi. Następnie człowiek zgrzeszył za poduszczeniem diabła” (DS, 800). Jan Paweł II w cyklu katechez o stworzeniu (9 i 30 lipca, 13 sierpnia 1986 r.) przypomina te samą doktrynę, a Katechizm Kościoła Katolickiego stwierdza jednoznacznie: „Do wyboru nieposłuszeństwa skłonił naszych pierwszych rodziców uwodzicielski głos przeciwstawiający się Bogu. Ten głos przez zazdrość sprowadza na nich śmierć. Pismo Święte i Tradycja Kościoła widzą w tej istocie upadłego anioła, nazywanego szatanem lub diabłem. Kościół naucza, że był on najpierw dobrym aniołem stworzonym przez Boga. (…) 'Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale uczyniły się złymi'” (n. 391). Nie wolno zatem negować rzeczywistego istnienia istoty stworzonej przez Boga. Musimy jednak zauważyć, że Katechizm, w ślad za całą Tradycją Kościoła, mówi o diable w kontekście historii zbawienia, stworzenia i grzechu pierworodnego. Przyjęcie takiej perspektywy podcina korzenie wszelkim formom dualizmu, który stawia na jednej płaszczyźnie szatana i Boga. Historia zbawienia nie jest zmaganiem się dwóch równorzędnych sił – miłosiernego Boga i ojca kłamstwa. Jej przebieg został w całości określony przez wszechmoc Ojca, który posłał swego Syna, aby „zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3, 8). Istnieje tylko jedna zasada bytu i dlatego tylko jedna strona może zwyciężyć: całe dzieło szatana jest od samego początku naznaczone piętnem klęski. „Moc szatana nie jest jednak nieskończona. Jest on tylko stworzeniem; jest mocny, ponieważ jest czystym duchem, ale jednak stworzeniem: nie może przeszkodzić w budowaniu Królestwa Bożego. Chociaż szatan działa w świecie przez nienawiść do Boga i Jego Królestwa w Jezusie Chrystusie, a jego działanie powoduje wielkie szkody – natury duchowej, a pośrednio nawet natury fizycznej – dla każdego człowieka i społeczeństwa, działanie to jest dopuszczone przez Opatrzność Bożą, która z mocą i zarazem łagodnością kieruje historią człowieka i świata. Dopuszczenie przez Boga działania szatana jest wielką tajemnicą, ale 'wiemy, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra’ (por. Rz 8, 28)” (KKK, 395).

Chociaż szatan jest skazany na klęskę, jest nieustannym zagrożeniem dla dzieci Bożych, ponieważ zwycięstwo Chrystusa ma się objawić nieodwołalnie dopiero w Jego Paruzji. Ten kto od początku nazywany jest zabójcą (por. J 8, 44), wciąż na nowo zastawia sidła na chrześcijan, aby oddalili się od swego Odkupiciela. „Byłby to niebezpieczny błąd, gdybyśmy uznali, że wynik dziejów jest już przesądzony, i postępowali tak, jak gdyby odkupienie odniosło już wszystkie swoje skutki i jakby nie trzeba już było prowadzić walki, o której mówi Nowy Testament i mistrzowie życia duchowego” (Les formes multiples de la superstition, dz. cyt.). Nieodłącznym wymiarem życia chrześcijańskiego jest walka, która nikomu nie zostaje oszczędzona. Św. Augustyn mówi o dwóch miastach wzajemnie się zwalczających, zaś św. Ignacy Loyola, wielki mistrz życia duchowego, pozostawił nam w Ćwiczeniach duchownych słynne rozważanie o dwóch sztandarach, które bardzo obrazowo opisuje walkę chrześcijanina. Zbawienie człowieka nie może przecież dokonać się automatycznie, ponieważ musi uwzględniać jego wolność. Gdyby tak nie było, bylibyśmy zmuszeni uznać je za czynnik zewnętrzny, „niestosowny” dla naszej natury osobowej, której charakterystyczną cechą jest właśnie wolność. Jednakże doświadczenie ograniczonej wolności wiąże się także – w stato viatoris – z możliwością popełnienia błędu, co na skutek grzechu prowadzić może nawet do buntu przeciw najwyższemu Dobru. Człowiek, korzystając z wolności, może wybrać jakieś dobro skończone, traktując je jako Dobro absolutne. Właśnie w kontekście ograniczonej i zranionej natury ludzkiej można mówić o działaniu złego ducha, o jego pokusach i zasadzkach.

3. Kulty sataniczne w ocenie Kościoła

Działanie szatana polega zwykle na nakłanianiu nas do grzechu, który jest zawinionym przez człowieka zagubieniem wolności. Sobór Watykański II tak naświetla tę sytuację: „Człowiek bowiem, wglądając w swoje serce dostrzega, że jest skłonny także do złego i pogrążony w wielorakim złu, które nie może pochodzić od dobrego Stwórcy. Wzbraniając się często uznać Boga za swój początek, burzy należyty stosunek do swego celu ostatecznego, a także całe swoje uporządkowane nastawienie czy to w stosunku do siebie samego, czy do innych ludzi i wszystkich rzeczy stworzonych. Dlatego człowiek jest wewnętrznie rozdarty. Z tego też powodu całe życie ludzi, czy to jednostkowe, czy zbiorowe, przedstawia się jako walka, i to walka dramatyczna między dobrem i złem, między światłem i ciemnością” (Gaudium et spes, 13).

Przechodząc teraz do omówienia samego zjawiska kultów satanicznych warto pamiętać, jak różnorodne bywają okoliczności, które mogą skłonić człowieka do uprawiania takich praktyk, a także jak wiele form i odmian przybierają te praktyki w zależności od różnych nurtów, z których się wywodzą. Nie brakuje dzisiaj, także w środowisku katolickim, literatury, która stara się możliwie jak najpełniej opisać to zjawisko. Naszym celem jest jedynie przypomnienie, w jaki sposób Kościół ocenia kulty sataniczne z punktu widzenia swojej wiary i moralności.

Pismo Święte, zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie, przypomina nieustannie o niegodziwości kultów szatana. Głównym motywem tego biblijnego potępienia jest świadomość, że kulty oznaczają odrzucenie jedynego i prawdziwego Boga, gdyż podważają Jego panowanie nad swoim ludem: „Ja, Pan, tylko Ja istnieję i poza Mną nie ma żadnego zbawcy” (Iz 43, 11). Zawierając przymierze z ludem Izraela Bóg napominał go: „Będziesz się bał Pana, Boga swego, będziesz Mu służył i na Jego imię będziesz przysięgał. Nie będziecie oddawali czci bogom obcym, spomiędzy bogów okolicznych narodów, bo Pan, Bóg twój, który jest u ciebie, jest Bogiem zazdrosnym, by się nie rozpalił na ciebie gniew Pana, Boga twego, i nie zmiótł cię z powierzchni ziemi. Nie będziecie wystawiali na próbę Pana, Boga waszego, jak wystawialiście Go na próbę w Massa” (Pwt 6, 13-16). Historia zbawienia ustanawia bardzo szczególną relację między Izraelem a Bogiem, który objawił się jako prawdziwy Bóg, jedyny zdolny wyzwolić i zbawić człowieka.

Potępienie starotestamentowe obowiązuje także w Nowym Testamencie. Na samym początku misji Jezusa zostaje wręcz potwierdzone z całą mocą: „ldź precz, szatanie! Jest bowiem napisane: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz” (Mt 4, 10). Walka Jezusa z szatanem i grzechem, dokonane przezeń uzdrowienia i cudy, Jego śmierć i zmartwychwstanie uwalniają człowieka od władzy demonów, od zła i śmierci. Pisma apostolskie stanowczo potwierdzają potępienie praktyk czarodziejskich: „Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą” (Ga 5, 19-21).

Nauczanie Ojców Kościoła, zwłaszcza z pierwszych stuleci chrześcijaństwa, kiedy kulty magiczne i sataniczne były bardzo rozpowszechnione, jest jednomyślne. Możemy przypomnieć tutaj słowa Tertuliana: „O astrologach, czarownikach, szarlatanach wszelkiego pokroju nie warto nawet mówić. Mimo to niedawno pewien astrolog, który podaje się za chrześcijanina, miał czelność wygłosić pochwałę swojego zawodu! (…) Astrologia i magia to ohydne wymysły złych duchów” (De idolatria, IX, 1); również u św. Cyryla Jerozolimskiego czytamy: „Niektórzy pozwolili sobie zuchwale wzgardzić stwórcą raju, czczą zaś węża i smoka – wizerunki tego, kto sprawił, że człowiek został z raju wygnany” (VI Katecheza chrzcielna, 10).

We wszystkich epokach dziejów chrześcijaństwa osąd Kościoła na temat kultów satanicznych pozostał nie zmieniony. Kulty sataniczne należą do kategorii praktyk bałwochwalczych, ponieważ przypisują Bożą moc i cechy komuś, kto nie jest Bogiem, ale „wrogiem rodzaju ludzkiego”. Są to zatem praktyki zrywające całkowicie komunię z Bogiem, ponieważ oznaczają dobrowolne opowiedzenie się człowieka po stronie szatana, a nie po stronie jedynego Boga. Mamy tu do czynienia z grzechem przeciw pierwszemu przykazaniu prawa Bożego (por. KKK, 2110 nn.). Głoszenie odkupieńczej mocy Odkupiciela, stanowiące istotną treść apostolskiego kerygmatu, zostaje zastąpione przez „techniki” i „rytuały”, które rzekomo pozwalają człowiekowi zapewnić sobie i innym opiekę szatana. Katechizm Kościoła Katolickiego tak o tym mówi: „Należy odrzucić wszystkie formy wróżbiarstwa: odwoływanie się do szatana lub do demonów, przywoływanie zmarłych lub inne praktyki mające rzekomo odsłaniać przyszłość. Korzystanie z horoskopów, astrologia, chiromancja, wyjaśnianie przepowiedni i wróżb, zjawiska jasnowidztwa, posługiwanie się medium są przejawami chęci panowania nad czasem, nad historią i wreszcie nad ludźmi, a jednocześnie pragnienia zjednania sobie ukrytych mocy. Praktyki te są sprzeczne ze czcią i szacunkiem – połączonym z miłującą bojaźnią – które należą się jedynie Bogu” (n. 2116).

Jest jeszcze jeden aspekt kultów satanicznych, którego nie możemy pominąć. W światopoglądzie ludzi, którzy praktykują kulty sataniczne, zapewne nietrudno byłoby dopatrzyć się manichejskiej wizji rzeczywistości, choć może oni sami nie są tego świadomi. Przypisywanie bowiem szatanowi tego, co jest wyłącznym przymiotem Bożym, oznacza – przynajmniej w praktyce – oparcie wizji świata i historii na fundamencie dwóch zasad, które wzajemnie się zwalczają i starają się pozyskać czcicieli. Nie ma nic bardziej obcego wierze katolickiej niż tego rodzaju manicheizm. Wielokrotne wypowiedzi Magisterium Kościoła (wystarczy wymienić tu polemikę z gnostycyzmem, a w średniowieczu z katarami i albigensami) zawsze przypominały, że diabeł jest istotą stworzoną, a źródłem zła jest jego wola i wolność ludzi.

Niemniej uprawianie praktyk satanicznych świadczy nie tylko o braku wiary. Uwłaczają one głęboko także chrześcijańskiej nadziei, ponieważ kto dopuszcza się takich czynów, zawierza swój doczesny los i zbawienie wieczne złym mocom zamiast Bogu. Nie zapominajmy też, że kto oddaje cześć szatanowi, działa przeciw miłości, ponieważ oddaje się w służbę jego dzieła niszczenia: wystarczy pomyśleć o deprawacji moralnej, jaka towarzyszy zwykle kultowi szatana. Właśnie dlatego, że jest to kult, ogarnia on całego człowieka i jego chrześcijańską tożsamość, opartą na cnotach teologalnych. Nie mamy tu zatem do czynienia ze zwykłą słabością ludzkiej natury, ale z dobrowolnym i radykalnym wystąpieniem przeciw Bogu, które w aspekcie obiektywnym trzeba uznać za grzech śmiertelny.

Warto tu też przypomnieć – nie wchodząc w kompetencje kanonistów – że integralną część obrzędów satanicznych stanowi często świętokradztwo (zwłaszcza bezczeszczenie Eucharystii). Trzeba zatem przestrzec, że „kto postacie konsekrowane porzuca albo w celu świętokradczym zabiera lub przechowuje, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa, zarezerwowanej Stolicy Apostolskiej” (Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 1367). Również to uświadamia nam niegodziwość podobnych praktyk. Nie wynika stąd jednak, że winni nie mogą uzyskać przebaczenia, jeśli spełnią określone warunki.

4. Możliwe konsekwencje praktykowania kultów satanicznych

Przynależność do sekt i uprawianie kultów satanicznych czyni człowieka coraz bardziej bezbronnym wobec szatana. Choć wiara pozwala nam trwać w przekonaniu, że diabeł nie może decydować o wiecznym zbawieniu człowieka, jeżeli ten ostatni mu na to nie pozwoli, nie możemy twierdzić, że wolność (zwłaszcza wolność człowieka w stanie grzechu) jest wszechmocna w obliczu podstępów szatana. Im bardziej człowiek angażuje się w takie praktyki, tym bardziej staje się słaby i bezbronny.

W tym znaczeniu można przypuszczać, że członkowie sekt satanicznych łatwiej mogą paść ofiarą takich zjawisk jak „zły urok”, „nękanie przez diabła”, „opętanie przez złe duchy”. Nie można bowiem wykluczyć, że praktyka „rzucania uroku” wiąże się w jakiś sposób z kontaktami ze światem złych duchów – i vice versa (por. Konferencja Episkopatu Toskanii, W sprawie magii i demonologii. Nota duszpasterska, 1 czerwca 1994 r., 13).

Innej natury są nadzwyczajne działania szatana przeciw człowiekowi, dopuszczane przez Boga z powodów Jemu tylko znanych. Spośród nich możemy tu wymienić: zaburzenia fizyczne lub zewnętrzne (wystarczy przypomnieć doświadczenia wielu świętych); lokalne „nawiedzenia” domów, przedmiotów lub zwierząt; indywidualne przypadki opętania, które pogrążają ofiarę w stanach rozpaczy; nękanie przez diabła, objawiające się przez zaburzenia i choroby, które prowadzą nawet do utraty świadomości i skłaniają do popełniania czynów lub wypowiadania słów pełnych nienawiści do Boga, do Jezusa i Jego Ewangelii, do Maryi i świętych; i wreszcie – opętanie przez diabła, które jest zjawiskiem najgroźniejszym, w tym przypadku bowiem diabeł przejmuje władzę nad ciałem człowieka i posługuje się nim, ofiara zaś nie jest w stanie się temu oprzeć (por. Konferencja Episkopatu Toskanii, dz. cyt., 14). Wszystkie te zjawiska, jakkolwiek tajemnicze, nie mogą być traktowane wyłącznie jako przejawy pewnej patologii, tak jakby były jedynie formami rozdwojenia jaźni albo histerii. Doświadczenie Kościoła wskazuje na realną możliwość wystąpienia takich zjawisk.

W takich przypadkach – jeśli istnieje oczywiście pewność obecności szatana – Kościół święty stosuje egzorcyzmy. Tę kościelną praktykę przypomina nam Katechizm: „Egzorcyzmy mają na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi. Czymś zupełnie innym jest choroba, zwłaszcza psychiczna, której leczenie wymaga wiedzy medycznej. Przed podjęciem egzorcyzmów należy więc upewnić się, że istotnie chodzi o obecność złego, a nie o chorobę” (n. 1673). Istotą tego sakramentalium, zastrzeżonego dla biskupa lub dla kapłanów specjalnie przez niego wyznaczonych, jest potwierdzenie zwycięstwa Zmartwychwstałego nad szatanem i nad jego panowaniem (KPK, 1172).

Obok egzorcyzmów nowa księga liturgiczna Kościoła przewiduje także obrzędy błogosławienia, które ukazują w pełnym blasku zbawienie dokonane przez Zmartwychwstałego, obecne teraz w dziejach jako nowa zasada przemieniająca życie człowieka i kosmosu. Są one stosowane, aby nieść pociechę i pomoc wiernym, zwłaszcza kiedy nie ma pewności, że podlegają oni działaniu szatana. Błogosławieństwa stanowią zatem normalną część modlitwy chrześcijańskiej wspólnoty.

Nie zapominajmy jednak, że najlepszą bronią przeciw podstępom szatana jest życie chrześcijańskie w swojej „codzienności”: wierna przynależność do społeczności kościelnej, częste przystępowanie do sakramentów (zwłaszcza pokuty i Eucharystii), modlitwa, czynne miłosierdzie i radosne świadectwo wobec innych. Takie są najważniejsze praktyki, które pozwalają chrześcijaninowi w pełni otworzyć serce na Zmartwychwstałego, aby się do Niego upodobnić. Są to widzialne znaki miłosierdzia, jakie Bóg okazuje swojemu ludowi, i mają moc odkupić skruszonego człowieka z wszelkiego grzechu.

Aby zapobiec działaniu złego, który prowadzi człowieka do utraty nadziei na zbawienie, Ojciec nie odmawia nigdy przebaczenia, jeśli człowiek prosi o nie szczerym sercem. Im bardziej chrześcijańska wspólnota jest wierna swojej misji ewangelizacyjnej, tym mniej chrześcijanie muszą się obawiać złych duchów. Mogą w pełni zawierzyć swoją wolność Temu, który zwyciężył szatana. Kto odkrył Jezusa Chrystusa, nie potrzebuje szukać zbawienia gdzie indziej. On jest jedynym i prawdziwym Odkupicielem człowieka i świata.

Bp Angelo Scola
Emerytowany ordynariusz
Grosseto, rektor Papieskiego
Uniwersytetu Laterańskiego